sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 5


Poprzedni był krótszy więc teraz macie rekompensatę:) Mam nadzieję, że się spodoba, ale na prawdę proszę o komentarze osoby czytające to. Ciężko mi się motywowaąć do pisania kiedy nie wiem nawet ile dokładnie osób to czyta.



Minęły już dwa tygodnie od feralnego koncertu w Polsce i spotkania niezwykłej, młodej dziewczyny. Obecnie przygotowywaliśmy się wraz z chłopakami do powrotu do Stanów, do żon kobiet czy po prostu pustych mieszkań. Oczywiście luksus powrotu na stare śmieci trwał tylko 4 dni, a potem znów zapieprz z instrumentami po scenie. Pakowaniem sprzętu muzycznego oczywiście musieli się zająć nasi techniczni, ale to nie zmieniało faktu, że upchanie swoich brudnych ubrań po pierwszej części trasty też nie było łatwym zadaniem.
- Slash, choć i usiądź na mojej walizce, bo nie mogę jej domknąć! – Wykrzyknął Todd siłując się z zamkiem ogromnego pudła. Wybuchnąłem śmiechem, gdy zobaczyłem powód nie domykania się walizy, więc nie mogłem się powstrzymać od komentarza.
- Stary jak ty chcesz to zamknąć skoro wrzuciłeś wszystko na jedną stertę i teraz masz problem. Ciekawe, co twoja panna powie jak zobaczy taki burdel…
- Nic nie powie, bo jak byś nie wiedział kurwa nie mam dziewczyny. – Chyba się na mnie obraził za ten przytyk, ale nie zwracałem na niego uwagi. Poszedłem sam spakować moje rzeczy i wyszedłem z pomieszczenia. Wszyscy wracaliśmy do LA, więc i tak spędzimy ze sobą jeszcze mnóstwo czasu w samolocie zanim się rozstaniemy na te 4dni.
Wsiadłem do limuzyny, która miała nas odwieść na lotnisko. Gdy dołączył do mnie zespól zaczęliśmy ze sobą rozmawiać śmiać się jak by nieprzyjemna sytuacja sprzed paru minut nie miała miejsca.
- Brent, kurczę ty to masz poczucie humoru! – Wybełkotał roześmiany Myles. – Musisz ten dowcip opowiedzieć kiedyś w trakcie koncertu fani będą zachwyceni!
- No okej tylko nie przesadzajmy z tymi żartami, bo niedługo będziecie mi opowiadać takie suchary jak to Duff miał w zwyczaju. –Dorzuciłem swoje trzy grosze.
- Slash nie spinaj się tak będzie zabawa.
- Się nie spinam chłopaki, ale dobrze wiecie, że co za dużo to nie zdrowo.
W końcu dotarliśmy na lotnisko. Czekał na nas nasz prywatny samolot, więc na lot nie musieliśmy czekać. Gdy tylko zasiadłem w wygodnym skórzanym fotelu złapało mnie straszne zmęczenie. Jak zza mgły słyszałem śmiechy i rozmowy chłopaków. W końcu zupełnie usnąłem.
- Ale Vicki, co ja miałem zrobić!!! Szukałem cię po koncercie, ale gdzieś zniknęłaś,  nie mogłem zostać dłużej w Polsce by cię odnaleźć.
-Slash, ja tak bardzo nie chciałam zostać wtedy sama, on… on mnie znalazł i musiałam uciekać, ale on wcale nie chciał mnie puścić… Proszę, nie idź jeszcze…
- Ćśśś… maleńka teraz już będzie dobrze nie ma nas już tamtym miejsc. Nie pozwolę żeby stało się coś złego. – Pochyliłem się nad nią przycisnąłem swoje wargi do jej wilgotnych ust. Ten pocałunek był cierpliwy i słodki. Nie wyrażał pożądania, a jedynie bardzo uzasadnioną troskę o tę dziewczynę.
Z mojego pięknego snu wyrwał mnie Myles.
-Hej stary za chwilę lądujemy w LAX zbieraj manatki.- Nie wierzyłem, że przespałem ponad 8 godzin lotu z Europy do LA. Byłem cały zlany potem przez mój sen i jednocześnie cały podekscytowany i to wcale nie faktem, że już nie długo zobaczę moją żonę i synów.
Wspólnie wysiedliśmy z samolotu. Na lotnisku na Mylesa i Brenta czekały ich kobiety, na mnie i na Todda niestety nikt. Pomyślałem, że nie warto im przeszkadzać w powitaniach, więc we dwóch szybko się ulotniliśmy z pola widzenia.
- To, co stary do zobaczenia potem. – Powiedział Todd.
- Jasna spraw za 4 dni robimy wielki powrót hehe. – Każdy z nas ruszył w swoją stronę. Zamówiłem taksówkę, którą w poł godziny dotarłem na Hollywood Hills do domu, gdzie już na wejściu dopadł mnie London.
- Tatusiu jak ja za tobą tęskniłem!!! Zawiesił mi się na szyi, a ja zaśmiałem się tylko i ucałowałem młodego w policzek.
-Teraz jestem już z wami i przez ten czas będziemy robić dużo fajowskich rzeczy. Co ty na to?
- Tak super!!! Chodźmy do Casha on tez się cieszy!!!
Z dzieckiem na rękach otworzyłem drzwi wejściowe i zobaczyłem mojego młodszego syna wraz z Perlą siedzących przy stole. Dzieciak próbował jeść kanapkę z czekoladą, ale coś mu nie szło. Gdy tylko mnie zobaczył powtórzyła się sytuacja spod bramy willi. Obaj chłopcy zaczęli żywo rozmawiać o tym gdzie chcą pojechać i co robić razem ze mną. Podszedłem do Perli, której widać, że nadąsanie przeszło już dawno temu.
- Cześć kochanie.- Nie zdążyła nić powiedzieć, bo mocno ją przytuliłem i złożyłem chciwy pocałunek na jej ustach. –Tęskniłem za tobą. - Co było tylko w połowie szczere.
- Slash ja też, ale nie przy dzieciach… - Zerknęła na chłopców stojących obok nas, obserwujących jak moje dłonie wędrują po ciele ich mamusi.
- Masz racje. – Delikatnie odsunąłem się od żony, która co trzeba jej przyznać pomimo upływu lat cały czas była dla mnie piękna i seksowna.
- To, co chłopcy idziemy za dom popływać w basenie? – Zapytałem dzieciaki.
- Tak, hurra! – Odkrzyknęli wspólnie.
- Lećcie się przygotować ja za chwilę dołączę do was. – Pobiegli w głąb domu lekko się przepychając i wesoło piszcząc. Zostałem sam na sam z Perlą.
- To, co kochanie… Teraz pobawimy się z Londonem i z Cashem, ale potem obiecaj, że razem „coś” porobimy… - Powiedziała moja kobieta.
- Oczywiście. Minęło już sporo czasu.
Do wieczora pływaliśmy całą rodziną w basenie, graliśmy w piłkę a kiedy już zrobiło się ciemno i zimno zamówiliśmy kolację. Dzieciaki zjadły Pizzę, a ja z Perlą zdecydowaliśmy się na owoce morza. Wspólnie usiedliśmy do stołu. Cashowi oczywiście trzeba było trochę pomóc z jedzeniem, bo co rusz kawałki upadały mu na spodnie, ale mi to nie przeszkadzało cieszyłem się samą obecnością mojej małej rodziny. Dochodziła już 21, więc Perla zaczęła zaganiać chłopców do spania. Udałem się sam do naszej sypialni. Na środku stało wielkie łoże pokryte świeżą, śnieżnobiałą pościelą. Chyba moja żona przygotowała się do naszego pierwszego spotkania po rozpoczęciu trasy, co mi się bardzo podobało. Na chwilę obecną Vicki wyparowała z mojej głowy. Byłem w nastanie myśleć jedynie o tym, co za chwilę nastąpi w tej sypialni. Drzwi się otworzyły i pojawiła się w nich moja Perla. Usiadła obok mnie na łóżku i spojrzała prosto w oczy. Przyciągnąłem ją do siebie w talii, a dalej już wiadomo, co się wydarzyło…

 Kliknij bo fajne cd Duff




9 komentarzy:

  1. Jakoś nie lubię tej Perli :/
    Kiedy on się z Vicki znowu spotka ???
    Rozdział super i czekam na następny xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam twoje opowiadanie piszesz...hmmm...ZAJEBICIE xD nazwałaś bohaterke moim imieniem... :D nawet wyobraziłam sobie że Vicki to ja xdxd dobra jestem pojebana ;___; ale pisz pisz bo robisz to ZAJEBIŚCIE DOBRZE:D ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O.O dziękuję ci z całego serca za komentarz, właśnie tego potrzebuję jako motywacji do pisania:) Pozdrawiam:*

      Usuń
  3. Ojej :> Ten rozdział jest taki... No nie wiem xD Opisałaś spotkanie Slasha z dziećmi tak... Cholera nie wiem, rozczuliłam się xD I rozwaliła mnie niedomknięta walizka xD Jestem nienormalna :p No okej, czekam dalej. Fajnie też, że często dodajesz rozdziały :D

    ~Zuza Rose której nie chciało się logować ( a tak naprawdę jest głupia i nie pamięta loginu)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaaha dziękuję ci kochanie, za miły komentarzyk. Wszystkie jesteśmy trochę nienormalne, wiec nie jesteś tu sama nie martw się :) Pozdrawiam

      Usuń
  4. Jak dla mnie super :D Wyjazd do domu i biedny Todd, na którego nikt nie czeka na lotnisku :( A taki fajny chłopak i się marnuje ;)

    No i powrót Slasha do domu...urocza scenka z dzieciakami :D no i oczywiście po tak długiej rozłące to nawet Perla wydaje się spełnieniem marzeń :D w końcu Slash nadal ją uważa za seksowna kobietę i fajnie, że po tylu latach nadal na niego działa ;) Ciekawe czy Viki jeszcze wróci jakimś przypadkiem, czy Slash o niej zapomni przy żonie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Też uważam, że Todd się marnuje, a to przecież taki utalentowany facet... Mogę powiedzieć tyle, że z Vicki to na pewno nie koniec, ale jeszcze się na nią naczekacie:)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzisiaj bardzo krótko musisz mi wybaczyć bo nie mam prawie dostępu do internetu. Rozdział jak zawsze zajebisty i jeszcze raz Ci dziękuje że to opowiadanie jest takie inne i chyba do końca już będę Ci za to dziękować. Jest to jedna z moich ulubionych historii a musisz mi uwierzyć że w ciągu roku przeczytałam tyle blogow ale ten na długo zostanie w mojej pamięci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dziękuję ci:) Na prawdę aż tak wyjątkowy jest??? Cieszy mnie to że, że podoba się i już pisze kolejny.

      Usuń