W nocy obudziło mnie ciepło bijące od moich pleców. Wciąż zamroczony
snem przyciągnąłem do swojej klatki piersiowej ów przyjemny obiekt cieplny. Gdy
trochę bardziej się rozbudziłem dotarło do mnie, że to Vicki ciasno oplata
ramiona wokół mojej klatki piersiowej. Delikatnie próbowałem wyswobodzić się z
jej uścisku, ale ona przylgnęła do mnie jeszcze bardziej. Nie chcąc jej budzić postanowiłem
pozostać w naszej obecnej pozycji. Kurwa… Wiedziałem, że to nie stosowne, w
końcu mam żonę w LA i dwójkę dzieci, a na dodatek jestem 48-letnim facetem a
ona 18-latką, co mocno komplikowało sytuację.
Czując jej drobne
ciało tak blisko siebie doświadczałem skrajnych emocji. Wiedziałem, że nie powinienem
czegoś takiego czuć, ale ona obudziła we mnie pokłady dotąd mi nieznanej
troskliwości i opiekuńczości… Chciałem ją ocalić przed złem... Po prostu być i
kochać ją… Co ty pieprzysz Slash! Nawet
nie myśl o tym! Nie mogłeś się zakochać w jakiejś nastce przez jedną dobę, to
jest kurwa nie możliwe!!! Sam siebie skarciłem w myślach.
Spróbowałem
wyciszyć swój umysł, co było bardzo trudne zważając na fakt, iż leżałem w
jednym łóżku z atrakcyjną kobietą, ale niestety dla mnie tak bardzo niedostępną.
W końcu jednak zapadłem w upragniony sen.
Obudził mnie irytujący
odgłos budzika w moim iPhonie. Była dziewiąta rano. Niechętnie podniosłem się
do pozycji siedzącej. Przetarłem twarz dłonią i zorientowałem się, że coś tu
nie gra. Byłem sam w pokoju wszystkie ślady obecności ślicznej dziewczyny
poznanej wczoraj zniknęły. Posmutniałem, ale stwierdziłem, że to było do
przewidzenia. Podniosłem się z łóżka, bo próba z chłopakami mnie wzywała. Serce
zabiło o dwa uderzenia za szybko, gdy zobaczyłem mały kawałek papieru leżący na
szafce koło łóżka.
Slash,
dziękuję ci bardzo za całą pomoc, jaką od ciebie otrzymałam. Na pewno
już nie wrócę do tego dupka. To coś wspaniałego, że mogłam cię poznać, ale niestety
wszystko, co dobre kiedyś się kończy i tak również jest w tym przypadku… Na
szczęście dziś na twoim koncercie będę mogła, chociaż podziwiać z daleka twój
talent. Ty mnie z pewnością nie zobaczysz w tłumie, ale ja pochłonę każdy element
występu.
Vicki
PS. Zostawiam ci moje zdjęcie na pamiątkę, wyzuć albo zachowaj:)
Spojrzałem na jej buzię uśmiechającą się do
obiektywu na niewielkiej fotografii. Kurczę na dodatek będzie na moim koncercie,
ale nie ma szans wypatrzyć ją na widowni, żeby pogadać, podziękować jej czy coś…
Nagle doznałem olśnienia; pomyślałem, że pokarzę fotkę ludziom z obsługi
koncertu, a oni ją wyłapią przy wyjściu ze „Spodka”. W tym momencie ten pomysł
wydawał mi się genialny, zobaczy się, jaka będzie praktyka.
Szybko
się ubrałem i poleciałem na próbę. Odegrałem to, co miałem odegrać z chłopcami,
sprawdziłem moje brzmienie, co zajęło mi około 4 godziny. Następnie pobiegłem znaleźć
wszystkich ludzi z ochrony i obsługi by pokazać im zdjęcie Vicki, oni patrzyli
na mnie jak na wariata, ale ja to miałem głęboko tam gdzie słońce nie dochodzi,
chciałem tylko osiągnąć swój cel. Mijały kolejne godziny. Kiedy wpadłem
zdyszany do charakteryzatorni, by mnie jakaś starsza pani upudrowała na scenę właśnie
wchodził nasz support, więc czasu było niewiele. Przebrałem się w strój
sceniczny, a następnie mój techniczny wcisnął mi w ręce gitarę. Zacząłem
rozgrzewać palce na razie powoli sunąc po gryfie, potem już szybciej
intensywnie go pieszcząc. Mick od gitar po prosił mnie bym jeszcze raz
sprawdził brzmienie tym razem na odkręconych gałkach głośności w gitarze. Gdy za
kulisy doszły dźwięki krzyku uszczęśliwionych fanów serce zabiło mocniej i
pojawiła się delikatna trema. Gram już ponad 20 lat na scenie, ale za każdym razem
przed występem drżą mi dłonie i gardło samo się ściska ze stresu. Na szczęście
to uczucie ustępuje w momencie wejścia na scenę.
Dostałem sygnał w słuchawce na uchu, że czas stanąć
oko w oko z publiką. Jeszcze tylko przybiliśmy po piątce z Mylesem, Todem i Brentem.
Zgasły wszystkie światła, tłum umilkł w oczekiwaniu
na to, co się wydarzy. Ciszę przerwał jedynie dźwięk talerzy perkusyjnych. Wiedziałem,
że już pora… Przedstawienie musi się rozpocząć. Koncert otworzyliśmy z Ghost.
Poczułem, że żyję zresztą jak za każdym razem, gdy gram na żywo. Tłum radośnie śpiewał
razem z Mylesem i odpowiadał na zaczepki Brenta. Tego wieczoru graliśmy sporo
Guns N Roses, ale też nie zapomnieliśmy o moich nowych płytach. Podczas Gotten
obserwowałem młodych ludzi przytulających się do siebie i składających na
swoich ustach pocałunki. Sam bym tak chciał, ale mój umysł zaprzątało
poszukiwanie Vicki. Graliśmy jeszcze sporo numerów i sam odegrałem jeszcze
kilka solówek.
Całość zwieńczył energiczny, pożegnalny rytm
Paradise City. W górę wzbiła się chmura konfetti, a fani uszczęśliwieni łapali
kolorowe papierki by zabrać trochę koncertu na pamiątkę do domu. Jeszcze tylko
ukłon w stronę publiki i rozrzucenie kostek gitarowych.
No masz tempo dodawania rozdziałów :D
OdpowiedzUsuńMimo, żenie było dialogów, to bardzo dobrze się to czytało no i można było poznać odczucia Slasha....nasz gitarzysta się zakochał!!!! Troche szybko, ale może to miłość od pierwszego wejrzenia :D Skoro tak mu zależało, żeby ją odnaleźć to musi coś do niej czuć...eh stary chłop a serce jak młokos :D No to czekam na rozwinięcie akcji :)
Heh właśnie o to mi chodziło, że to uczucie będzie dla Slasha niespodzianką i spadnie jak grom z jasnego nieba, może teraz wydaje się ze będzie łatwo ale spróbuję to wszystko skomplikować.
UsuńDomyślam się, że nie będzie łatwo bo wtedy było by zbyt nudno i przewidywalnie ;) kombinuj dziewczyno :D
UsuńSuper :) Ten brak dialogów był niezłym pomysłem. Czekam na następny rozdział! I tak w ogóle to mniej więcej co ile będziesz dodawać rozdziały?
OdpowiedzUsuńP.S. pamiętaj, że nawet jeśli nie skomentuję (nie zawsze mogę) to i tak przeczytam :D
Myślę że rozdziały będą się pojawiać codziennie albo co dwa dni przynajmniej w najbliższym czasie:) Dzięki za koment:)
Usuń