poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 1

Hmm... Nie wiem co ja tu robię w ogóle... To jest moje pierwsze w życiu tego typu przedsięwzięcie, wiec mam nadzieje ze nikt mnie tu z błotem nie zmiesza za moje wypociny :d Nie jestem pewna ile potrwa pisanie tego bloga, ale myślę , że zostanę tu tyle czasu ile to będzie fajne... Proszę o wyrozumiałość i zapraszam do czytania:)




Katowice, 12.02.2013 r. dzień poprzedzający koncert Slasha w Polsce

                Właśnie wychodziłem wraz z Toddem, Brentem i Mylesem z pewnej bardzo milej polskiej restauracji. Pierwszy od wieków dzień wolny w trasie pod szyldem „Apocalyptic Love” był jak zbawienie. No i do tego miła kelnereczka wdzięcząca się do nas też okazała się kuszącym dodatkiem. Chłopcy żywo ze sobą rozmawiali, ja jakoś nie miałem ochoty na pieprzenie o pierdołach.
Wieczór zapowiadał mi się dość nudno. Sam w pokoju hotelowym, zero towarzystwa i brak kontaktu z Perlą przez naszą ostatnią kłótnię tuż przed rozpoczęciem trasy. Spojrzałem w ciemną ulicę, którą właśnie mijaliśmy. Coś mi zamajaczyło na końcu, ale nie zwracałem uwagi, to mogli być w końcu jacyś upierdliwi fani-prześladowcy. Odwróciłem wzrok, ale gdy tylko usłyszałem przeraźliwy kobiecy krzyk znów spojrzałem na zaciemniony obiekt.
Myles tez to usłyszał:
- Stary, co to kurwa było? – Powiedział też lekko zdezorientowany.
- Nie wiem. Idę tam. – Todd chwycił mnie za rękaw skórzanej kurtki, ale wyrwałem się z jego uścisku.
- Co ty odpieprzasz Slash, daj spokój to nie twój problem, wracajmy do hotelu.
Nie zaszczyciłem ich nawet spojrzeniem. Ruszyłem od razu w stronę ciemnej alejki. Nie zdążyłem nawet wsadzić głowy za róg, kiedy tuż przed moją twarzą przebiegła szczupła postać. Dziewczyna przewróciła się na śliskim chodniku pokrytym śniegiem i nawet mnie nie zauważyła. Stałem oniemiały wpatrzony w nią, na jej buzi malowało się przerażenie. Chciałem wyciągnąć do niej rękę żeby pomóc jej się podnieść, ale przyleciał jakiś facet i brutalnie podniósł ją za kurtkę do pionu:
- Co suko teraz mi uciekasz tak..? Myślisz, że ja ci na to pozwolę po tym jak kurwiłaś się z tym kolesiem w barze, a nie chciałaś ze mną! – Powiedział po polsku wiec ani słowa nie zrozumiałem, widziałem tylko tyle, że łzy zaczęły jej mocniej spływać po policzkach.
- Tomek, ale ja nic nie zrobiłam, nie… - Nie pozwoliłem jej dokończyć tylko podbiegłem do tego kolesia i z całej siły odciągnąłem od dziewczyny. Przyparłem go do muru, gdy zaczął się szamotać dostał solidny cios w brzuch, wtedy już nie był taki odważny. Złapałem go za włosy by spojrzeć mu w oczy:
- Tak się nie traktuje kobiet ty dupku zostaw ją lepiej, albo dostaniesz kolejny prezent ode mnie tym razem tak, że już nie wstaniesz… - nie byłem pewien czy zrozumiał to, co powiedziałem, ale po chwili wykrztusił:
- Spadaj to moja laska! Zabieraj swój amerykański tyłek i daj mi się nią odpowiednio zająć!
- Nikim się już nie zajmiesz a na pewno nie nią! – W tym momencie nie panowałem  nad sobą chwyciłem go za ramiona, a on nawet nie walczył i dałem mu trzy kolanka w brzuch na tyle mocno by go ogłuszyć, ale znowu nie tak by stała się poważna krzywda. Padł na ziemie jak kłoda.
                Byłem zdziwiony, ale cała sytuacja trwała góra dwie minuty. Otrzepałem zakurzone jeansy i zacząłem szukać wzrokiem owej dziewczyny. Znalazłem ją ulicę dalej skuloną pod ścianą budynku, gdzie biło światło nocnej latarni. Kucnąłem obok niej a ona jeszcze bardziej się skurczyła, schowała twarz miedzy kolana i mocniej zacisnęła na nich palce. Dotknąłem dłonią jej pleców chciałem coś zagadać, ale nie bardzo wiedziałem jak.
- Hej mała wszystko okej? – Zapytałem nieśmiało też lekko przestraszony. Na początku wybełkotała coś po polsku, ale za chwile się zreflektowała:
- Błagam cię, chociaż ty mnie nie bij… - zaczęła cicho szlochać. Złapałem ją za podbródek, żeby spojrzeć jej w oczy i dopiero teraz zobaczyłem spore zasinienie na policzku. Gdy twarz dziewczyny zrównała się z moją od razu odwróciła wzrok.
- Ty jesteś Slash… Przepraszam, że ci przeszkodziłam, ja już może sobie pójdę. – Próbowała nieudolnie wstać, ale widać było, że utyka na prawą nogę.
- Siedź młoda! Potraktuj to jak doby uczynek ze strony gwiazdy rocka… A tak w ogóle to najlepiej zapomnij, że jestem TYM Slashem. Pomyśl, że jestem zwykłym facetem. – Uśmiechnąłem się do niej kokieteryjnie, ale widać, że ze słabym skutkiem, bo wcale jej to humoru nie poprawiło. – Jak ty masz w ogóle na imię hmm?
- Wiktoria…
- Miło mi cię kurcze poznać, ale za chwile dupa mi odmarznie na tej ulicy, wiec zabieram cię do hotelu, bo raczej do tego dupka ci już nie pozwolę wrócić.
- Nie mogę nie będę miała jak się odwdzięczyć…
- Nie gadaj tylko, chodź. Złap mnie za szyje to pomogę ci iść. – Wiktoria nieśmiało podniosła się z ziemi sycząc z bólu w kostce. W końcu udało nam się złapać równowagę i w milczeniu, wsparci o siebie poszliśmy w stronę hotelu.

4 komentarze:

  1. Wow! Zajebiste! Czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowo to dla mnie na serio bardzo ważne. Jutro pewnie się coś pojawi zapraszam:)

      Usuń
  2. No super to jest!!!! Pierwszy rozdział, a już mi się spodobał i co najważniejsze zaciekawił ;) Fajnie, że fabuła jest o współczenym Slashu, a nie znowu oklepane wątki Guns n Roses :D Oczywiście, będę na bierząco zaglądać do Ciebie i zapraszam do mnie ;) www.the-flames-burned-out.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny pomysł na opowiadanie! I bardzo ciekawie piszesz. :) Widzę, że historia będzie się działa w czasach współczesnych :)Slash i wiktoria, no ciekawie jak to z nimi będzie :) i fajnie, że narracja jest ze strony Slasha.
    Będę do Cb wpadać i czytać twoje opowiadanie! :)
    zapraszam do mnie, może spodobają ci się moje wypociny :)
    http://crazy-rock-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń